piątek, 21 listopada 2014

Idealny mężczyzna do kochania to silny macho czy melancholijny mięczak?

Hej, no właśnie, jak to jest z tymi naszymi facetami? Jaki jest ten wyśniony ideał, to marzenie, do którego tak - my kobiety - wzdychamy? Ten temat przyszedł mi do głowy bardzo spontanicznie, w trakcie rozmowy z moim chłopakiem. Uznałam, że napiszę dziś o tym. Temat może nie jest nowy, ani specjalnie interesujący. Chociaż mam nadzieję, że uda mi się z niego wyciągnąć coś wartego uwagi.
Po pierwsze, tak sobie myślę, czy to musi być tak. Czy istnieje coś pomiędzy tym a tym, i czy człowiek może być szczęśliwy z kimś kto nie ma w sobie tych dwóch części. Z jednej strony uważam, że łzawy wrażliwiec może być nudny, ale może też być inspirujący. Macho może odpychać brakiem okazywania uczuć, ale też może pociągać. Nie ma chyba idealnej recepty na udane pożycie z tym lub tamtym. Myślę, że najlepiej jest wtedy, gdy jest to wyważone.
A żeby było nam lepiej z naszymi facetami to...
Jeśli macho chce być koniecznie machem, to powinien nauczyć się wskrzesić w sobie iskierkę czułości, wydobyć z siebie pokłady miłości i zadbać, aby kobieta czuła się przy nim dobrze. Jeśli już tak koniecznie chce być twardzielem, to niech nie będzie pustakiem bez uczuć. Człowiek taki przypomina mi posąg, wielki, ale zimny, którego mało co obchodzi. To nie o to chodzi. Ale taki pan ma też na pewno swoje zalety, jest silny, można czuć się przy nim bezpiecznie i pewnie.
A co do wrażliwca.... dobrze by było gdyby czasem okazał więcej troski o partnerkę, a nie skupiał się  jedynie na swoich odczuciach i przeżyciach. Poza tym dobrze jest, gdy oprócz pokazywania swojego wnętrza, pokaże też, że można na nim polegać, można na niego liczyć. Że nie jest jedynie rozmytym fragmentem naszego życia, tylko kimś więcej. Owszem ten drugi osobnik może oczarować partnerkę swoim wrażliwym i ciepłym wnętrzem, zainspirować czy uwrażliwić. I to jest piękne, przy takim mężczyźnie kobieta może z pewnością rozwinąć skrzydła.

Wzięłam do swojej oceny takie stereotypy facetów, co oczywiście jest pewną przesada. Sądzę, że istnieją różni faceci, i tacy też, który łączą w sobie silnego mężczyznę, ale skłonnego również do wzruszeń. Taki "ideał" zdarza się na pewno. Tylko ilu jest takich mężczyzn? Chyba niewielu. Większość z nich ma przeważającą którąś z  tych części. I kolejne pytanie nasuwa mi się od razu, czy w związku z tym trzeba zaakceptować tych facetów których spotykamy na swojej drodze? A może jeśli nie chcą się zmienić należy szukać do upadłego? To już zależy od nas :) Jednak nieważne na kogo byśmy nie trafiły, ważne, aby nie szukać idealnego faceta, tylko zastanowić się na tym, co możemy zmienić w sobie, by potem móc zmienić swojego ukochanego w chodzącego "ideała" ;).
Może nie błysnęłam tą notką, ale czasem coś luźnego można napisać. To nie zaszkodzi. Następny temat będzie bardziej złożony.

Miłego czytania :)
Natalie


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Miłego komentowania :)